niedziela, 21 lipca 2013

PRZEPRASZAM

PRZEPRASZAM WAS, ALE MUSZĘ ZAWIESIĆ BLOGA ;C 
Niestety mam problemy z komputerem i do póki one się nie skończą to nie mogę wstawiać rozdziałów. Mam nadzieję, że mnie zrozumiecie. Jak wróci do mnie komputer to od razu dodam kolejny rozdział i nadrobię to wszystko. Jeszcze raz przepraszam i no zrozumcie mnie.Przykro mi...

sobota, 13 lipca 2013

Rozdział 2

POV Miley

Jejku, jak ten czas szybko leci. To już piątek, a tydzień temu rozmawiałam z mamą i Jusem na temat przeprowadzki. Przez kilka dni pakowałam rzeczy mamy, pomagałam nam też raz Lily. Nie mogę się doczekać, aż Lily się do mnie przeprowadzi. Pewnie często będzie u nas nocować  też  Chaz, jej chłopak.
 Wzięłam książkę i usiadłam na łóżku. W pół godziny przeczytałam już kawałek książki. Tak się wciągnęłam, że nie zauważyłam jak do pokoju wchodzi Justin.
-Hej mała- cicho zamknął drzwi.
-Siemka, gdybyś się nie odezwał to bym nawet cię nie zauważyła- odłożyłam książkę  ma stolik nocny, a Justin usiadł obok mnie.- Robisz coś jutro?
-Nie, znaczy miałem zamiar wam pomóc przy pudłach czy coś.
-A to dobrze bo właśnie potrzebujemy pomocy, ale w czymś innym- chłopak spojrzał na  mnie nie pewnie- mógłbyś nas jutro zawieść na lotnisko?- spojrzałam na niego słodkimi oczkami
-Oczywiście- uśmiechną się do mnie- ale o której?
-Koło południa, masz wtedy czas?
Justin mi nie odpowiedział bo do pokoju weszła moja mama. Zapytała mnie czy rozmawiałam z Jusem o tym czy może nas zawieść. Brunet odpowiedział jej za mnie zgadzając się przy tym by nas tam podrzucić. Mama mu podziękowała i wyszła.  Ja jeszcze  się go spytałam czy mógłby mnie w drodze do domu zabrać jeszcze do Lily, oczywiście się zgodził.
Potem mu zaproponowałam, że możemy gdzieś wieczorem wyjść. Justin nic nie słyszał bo grzebał coś w telefonie, dlatego go szturchnęłam.

POV Justina

Dostałem sms od Chrisa.
Chris: co dziś robisz?
Ja:  Siedzę u Miley, a co?
Po chwili mi odpisał.
Chris:  To bierz ją i wpadnijcie do mnie.
Nagle poczułem lekkie uderzenie z łokcia.
-To co? Wychodzimy gdzieś?-  otrząsnąłem się i szybko zauważyłem, że jej nie słuchałem.
- Wiesz, akurat gadałem z Christianem i mówi żebyśmy do niego wpadli, co ty na to?- dziewczyna wstała z łóżka i otworzyła szafę.
-Okej, tylko się przebiorę-  rzuciła spodnie na łóżko , a następnie wyjęła koszulę.
Napisałem do kumpla, że będziemy u niego za 30 minut. Zobaczyłem, że Miley podchodzi do mnie i łapie spodnie po czym kieruje się do łazienki.
-A ty gdzie idziesz?- oderwałem wzrok od telefonu.
-Do łazienki, co ty zadajesz takie głupie pytania, myślałeś, że..- nie zdążyła dokończyć bo jej przerwałem i złapałem za rękę.
- Wiesz skarbie, nie musisz się w łazience przebierać, możesz tu- uśmiechnąłem się szyderczo.
-Jaki ty zabawny, chciałbyś- pokazała mi język i rzuciła we mnie poduszką.
Chciałem jej oddać, ale gdy zobaczyła, że sięgam po poduszkę szybko zamknęła się w łazience.
Po 5 minutach długowłosa wyszła umalowana i przebrana. Wstałem z łóżka podając jej torebkę, potem Miley wzięła telefon i zeszliśmy na dół. Dziewczyna oznajmiła mamie, że wychodzi i wzięła kluczyli od domu z szafki.
Chris mieszka dwie ulice dalej, więc szybko doszliśmy na miejsce. Włączyliśmy jakiś film.  Skończyło się na wygłupianiu i rzucaniem popcornu, zamiast oglądaniu.  Było już po 21, uznaliśmy więc, że będziemy wracać już do domu. Po drodze rozmawialiśmy trochę o tym jak będzie wyglądał nowy pokój Lily. Przyjaciółka Miley chce żeby był czekoladowy z  jasnymi  meblami.
-Tak właściwie to kiedy ona ma u ciebie zamieszkać?- zapytałem ją.
- Tydzień  po rozpoczęciu roku szkolnego, a co?
- Pomyślałem, że można zrobić taką mini parapetówkę jak Lil się wprowadzi…- spojrzałem na nią pytająco. A może to jednak zły pomysł bo Alice mówiła, żeby nie robić imprez… -Sam już nie wiem.
-To świetny pomysł!- krzyknęła z zachwytem- ale…- przerwała i zesmutniała bo przypomniała sobie co mówiła jej mama.
-Ale twoja mama… Obiecałaś jej coś i ja też.
-No tak. Może jednak jakoś ją namówię, to nie może być to po prostu taka duża impreza, wiesz o co mi chodzi- 17-latka się chwilę zastanawiała- trzeba się trochę naszym mamom podlizać, hmm..?- spojrzała na mnie z szyderczym uśmiechem wiedząc, że plan wypali.
Zgodziłem się na to. Miley wyjęła kluczyki z torebki bo już doszliśmy do domu. Pożegnałem się z nią. Brunetka rzuciła mi szybkie „Dobranoc” i zniknęła zamykając drzwi. Ledwo wszedłem do swojego domu i dzieciaki już podleciały do mnie z radością. Wziąłem Jazzy na ręce, a Jaxon szedł obok nas.
-Kto jest moją małą księżniczką? -spytałem siostrzyczki.
-Ja- odpowiedziała mała radośnie.
Weszliśmy do salonu gdzie siedziały moja mama  i Alice.
-Cześć!
-Jak było u Chrisa?- spytała mama Miley.
-Dobrze, Miley już w domu- postawiłem Jazzy na podłodze i poleciałem na górę do swojego pokoju.
Położyłem telefon na biurku po czym posłem się umyć. Zamknąłem drzwi na klucz, zdjąłem z siebie ubrania i wziąłem szybki prysznic. Po 7 minutach zakręciłem  wodę i owinąłem się ręcznikiem.  Wyszedłem z łazienki i nałożyłem szybko bokserki. Na chwilę sprawdziłem czy coś się w Internecie nie dzieje, potem położyłem się na łóżku. Napisałem jeszcze sms po czym zasnąłem.

POV Miley

Gdy wróciłam umyłam się i czytałam dalej książkę. Miałam już kończyć, gdy dostałam wiadomość .
Justin: Jutro około 10 wpadnę. Dobranoc mała ;)

Dobranoc: powiedziałam sobie pod nosem po czym zasnęłam.
  Rano się obudziłam wyspana. Szybko wyciągnęłam z szafy krótkie spodenki  i niebieską bluzkę z napisem „I’m superstar” . Umyłam zęby i się umalowałam. Zeszłam na dół do kuchnia śniadanie. Zjadłam moje ulubione płatki z mlekiem, posprzątałam a następnie poszłam pomóc mamie.
-W czymś ci pomóc mamo?- spytałam wchodzą do jej pokoju.
-Nie, już prawie wszystko gotowe- zamknęła jakieś pudło i wstała. Chwilę się rozejrzała , założyła ręce na biodra- nie długo przyjedzie ciężarówka po rzeczy.
-Wiem, Justin przyjdzie nam pomóc.-mama mi przytaknęła głową, a ja zeszłam na dół po komórkę.
Kiedy miałam napisać do mojego przyjaciela on już był w domu.
-Siema, to co? Ciężarówka już jest- odezwał się od razu Justin.
Powiedziałam mu, żeby poszedł do mamy to ona mu powie co ma zrobić. Co chwila wszyscy się mijali z jakimiś rzeczami. W  35 minut skończyliśmy. Mama rozejrzała się tylko  po domu ostatni raz tak jakby chciała się z nim pożegnać. Wyszliśmy, zamknęłam dom na klucz i wsiedliśmy do samochodu. Mama na chwilę stanęła przed domem, wsiadła po czym odjechaliśmy. Pomimo korków byliśmy już na  12.30 na lotnisku. Po drodze oczywiście mama cały czas mówiła, że mnie kocha, że już tęskni, że mam uważać na siebie. Typowe ostrzeżenia mam. Z powodu opóźnienia lotu poszliśmy do kawiarni  i zamówiliśmy lody. Po zjedzeniu posiedzieliśmy jeszcze trochę przy stoliku. Potem było trzeba już bo zaczynały się typowe lotniskowe procedury. Czas było pożegnać się z mamą.
-Będę bardzo  tęsknić – przytuliłam ją mocno.
-Ja też córciu, pamiętaj co ci mówiłam i  trzymaj się. Kocham cię.-Bardzo mocno mnie ścisnęła.
-Ja ciebie też.
Będzie mi jej trochę brakować, nie chciałam jej puszczać, ale musiałam. Przytuliła jeszcze Justina, który podał jej torbę po czym wsiadła do samolotu. Ja i Jus odjechaliśmy z lotniska.

POV Justina

Zawiozłem Miley do Lily. Mała rzuciła mi szybkie „pa” i wysiadła. Wracałem do domu. Jechałem bardzo szybko. Przyszła mi wiadomość, chciałem ją odczytać. Nagle usłyszałem krzyk jakiejś dziewczyny. Zobaczyłem na ulicy jakąś postać. Złapałem mocno za kierownicę i gwałtownym ruchem wyminąłem tą dziewczynę. Zjechałem na pobocze, wjeżdżając prawie w jakiś płot. Byłem ostro wkurwiony. Wysiadłem z samochodu nie zamykając drzwi.


-Co jest kurwa!- krzyknąłem wkurzony podchodząc  do jakiejś  dziewczyny.

_________________________________________________________________________________

Tak, wiem nie dodawałam długo rozdziału i ten jest trochę nudny, ale nie miałam jak go opublikować. Bardzo was przepraszam. Najpierw miałam problemy z komputerem, potem wyjazd i niestety ja mam takiego pecha :c. Teraz już jestem w domu i obiecuję częściej wstawiać. JESZCZE RAZ WAS BARDZO PRZEPRASZAM. Mam nadzieję, że to zrozumiecie. Kolejny będzie niebawem ;) i proszę o komentarze. Dziękuję. Kocham Was :)





niedziela, 23 czerwca 2013

Rozdział 1

POV Miley

   Otworzyłam oczy. Promienie słońca wpadające do mojego pokoju zbudziły mnie ze snu. Przetarłam moje powieki i spojrzałam na zegarek. Była 9.07 Czas wstać pomyślałam i zdjęłam kołdrę z siebie, usiadłam na łóżku. Mocno ziewając przeciągnęłam się i rozejrzałam po pokoju.
-Wszystko po staremu. Jak na razie...- westchnęłam sama do siebie.
   Otworzyłam szafę po czym wzięłam biały top oraz czarne szorty i szybko się ubrałam. Zajrzałam jeszcze do telefonu. Jak zwykle nie myliłam się czekał tam na mnie sms od Lily

Lily: Trzymam kciuki ;)

   To mi przypomniało tylko o jednym mianowicie o  rozmowie z mamą. Szybko jej odpisałam dzięki po czym poszłam do łazienki. Myjąc zęby przypominała mi się cała rozmowa z moją mamą…

-Córciu chodź tutaj - zawołała mnie moja mama. Szybko wyłączyłam telewizor i zeszłam do kuchni na dół bo domyślałam się ,że to nie będzie zwykła pogawędka.
-Cześć mamo -weszłam do kuchni z uśmiechem na twarzy -O czymś chciałaś pogadać? -zapytałam zaciekawiona. Miałam nadzieję, że to nie będzie coś nudnego.
-Posłuchaj kochanie...-zaczęła, a raczej nie wiedziała jak to zrobić. Była zmartwiona i zdenerwowana ,a zarazem podekscytowana widać było że stara się starannie dobrać słowa tak aby mnie nie zraniły.-Kocham Cię, ale chyba w naszym życiu nadejdzie wielka zmiana-powiedziała do mnie mama z troską.
Wielka zmiana, co to może oznaczać? Już wiem. Zapewne znalazła sobie chłopaka  boi mi się o nim powiedzieć- pomyślałam
-Mamo powiedz mi wreszcie, że znalazłaś sobie faceta -powiedziałam stanowczo i z myślą, że ulżyłam mamie.
-Miley, jaki facet?- spytał mnie z wielkim zdziwieniem.
-Nie bój się-zapewniłam- brakuje mi taty, ale twojego nowego chłopaka zaakceptuje, nie musisz się o to martwić- powiedziałam jej szczerze co o tym myślę, żeby miała już to za sobą.
-Ale to nie o to chodziło...-powiedziała mi to ze zmartwieniem w oczach.-Nie ma żadnego faceta, chodzi o to...-nie wiedziała co powiedzieć, a to oznaczało, że to musi być ważne i za pewne coś trudnego dla mnie do zaakceptowania.
-A więc słucham, mów mi wszystko -poprosiłam wpatrując się w nią uważnie.
-Dostałam pracę -powiedziała to z uśmiechem na twarzy.
-Świetnie -przytuliłam ją, ale uśmiech z jej pięknej buzi znikł.
-No tak, też się cieszę. Chodzi o to, że dla ciebie to nie może być takie miłe bo ta praca jest w Nowym Jorku i musimy się tam przeprowadzić -złapała mnie za rękę i patrzyła na mnie z troską w oczach.
-Ale jak to?!- szybko zareagowałam -Ja mam tu przyjaciół i szkołę. Nie mogę tego tak zostawić. Za dwa tygodnie kończą się wakacje, ja myślałam, że będę się uczyć tam gdzie zawsze, tu w Los Angeles. -Powiedziałam to ze smutkiem na twarzy. Nie chciałam od tak się przeprowadzać, ale rozumiałam mamę. W naszym życiu nie zaszła żadna duża zmiana odkąd tata umarł...
-Jeżeli znajdziesz inne wyjście to możesz tu zostać -opuściła głowę w dół.
-Dobrze, pogadam jeszcze z Justinem, może on mi coś doradzi -popatrzyłam na mamę.
-W porządku kochanie, masz czas to końca tygodnia. -oznajmiła mi po czym pocałowała mnie w czoło.


   Przypomniałam sobie wszystko, słowo w słowo. Minął już tydzień. Dziś przychodzi Justin i powiemy jej jaka jest nasza propozycja, bardzo zależało nam na tym aby się na nią zgodziła.

   Spojrzałam w lustro. Jeszcze tylko muszę pomalować rzęsy i mogę iść na dół. Schowałam telefon do kieszeni. Schodząc na dół oglądałam zdjęcia wiszące na ścianie. Ostatnie, to największe, było mojego taty. Każdego ranka się przy nim zatrzymuję i uśmiecham, dziś było oczywiście tak samo.
-Hej mamo -przywitałam się miło.
-Witaj córeczko -spojrzała na mnie mama odwracając wzrok od smażącej się jajecznicy.
Nagle poczułam wibracje w tylnej kieszeni spodni. Wyjęłam telefon, dzwonił do mnie Justin.
-Hej, wstałaś już -zaśmiał się bo wiedział o której lubię wstawać w weekendy.
-No hej, tak zaraz będę jadła śniadanie, możesz już wpadać -odpowiedziałam od razu na jego pytanie bo wiedziałam po co zdzwonił.
-Haha, jak ty mnie dobrze znasz. -zaraz będę.
Minęło 5 minut i usłyszałam dzwonek do drzwi. Pojawił się szybko ponieważ przecież mieszkał obok mnie.
-To Justin -uprzedziłam mamę zanim wyszła z kuchni by otworzyć drzwi.
Justin sam sobie otworzył drzwi. Zawsze tak jest, wchodzi sam do domu, w końcu jak rodzina, mieszkamy koło siebie od małego.
-Dzień dobry -odezwał się Justin otwierając drzwi.
-Witaj -spojrzała na niego mama i wróciła do gotowania.
-Witaj młodzieńcze -zaśmiałam się. Lubiłam się z nim droczyć.
-Haha, cześć Miley -uśmiechnął się uroczo po czym pocałował mnie w policzek na przywitanie. Szybko usiadł naprzeciwko mnie -Co tam zajadasz?
-Jajecznice, też byś chciał?- na pewno, on kocha kuchnię mojej mamy.
-Jeśli bym mógł?- spojrzał na moją mamę. Uśmiechnął się do niej jak dziecko gdy chce dostać zabawkę. Zawsze to działa i tym razem też bo mama po chwili postawiła przed nim talerz z jajkami.
-Smacznego- uśmiechnęłam się do niego -Mamo, jak zjemy to chcemy z Tobą pogadać-spojrzałam na mamę, a ona pokiwała głową na tak.
   Minęło 10 minut, posprzątaliśmy naczynia i poszliśmy do salonu. Mama oglądała tam telewizje siedząc na fotelu, ja siadłam z Justinem naprzeciwko niej na kanapie. Spojrzałam na Jusa, a on mnie tylko przytulił, to oznaczało, że mam zaczynać.

POV Justina
   Weszliśmy do salonu. Telewizor był włączony, a na fotelu siedziała Alice, mama Miley, zawsze mówiłem do niej po imieniu. Usiedliśmy na kanapie. Widziałem, że Miley jest zdenerwowana i boi się reakcji mamy. Przytuliłem ją, a następnie zaczęła się rozmowa.
-Chciałam z tobą porozmawiać o przeprowadzce-zaczęła nie śmiało Miley, ale mama jej przerwała.
-Wiem córciu, że to dla ciebie trudne, ale musimy się tam przeprowadzić. Będzie dobrze, zobaczysz -Alice złapała swoją córkę za rękę uśmiechając się do niej.
-Tak, wiem...-uśmiechnęła się lekko Miley- ale ja nie chce tego wszystkiego zostawić, chcę skończyć tu szkołę i tak dalej.- Znowu nie pewnie. Widziałem jak się denerwuje, postanowiłem więc wkroczyć do rozmowy.
-Alice, gadałem z Miley i doszliśmy do wniosku, że jest już przecież duża-zaśmiałem się pod nosem-więc może mieszkać przecież sama.-wtedy Miley już się rozkręcała do gadania.
-właśnie mamo, chce mieszkać tu, poradzę sobie sama, mieszkam obok Justina, będę często dzwonić, no i zawsze możesz pytać się Pattie co się u mnie dzieje-wymieniła jeszcze parę argumentów by przekonać mamę, że jest już dojrzała i da sobie radę. Miejmy nadzieję, że się zgodzi.
-No nie wiem..-posmuciła się Alice. Błagałem w myślach, żeby się zgodziła na tą opcję, na szczęście jej córka przypomniała sobie o czymś ważnym.
-No i nie będę mieszkać sama, znaczy...-dziewczyna zaczęła bawić się palcami-znaczy, będę przez jakiś czas mieszkać sama, może 1-3 tygodnie, ale raczej nie dłużej -teraz się ożywiła- Ale potem będzie mogła mieszkać ze mną Lily -uśmiechnęła się miejąc nadzieję, że mama się zgodzi.
-Zresztą ja mieszkam obok, będę miał na nie oko i jak coś to poinformuje -wtrąciłem się i szturchnąłem Miley- prawda?
-Tak, właśnie, obiecuje będziemy grzeczni, na prawdę, poradzę sobie-szybko potwierdziła i podała jeszcze parę argumentów.
-Dajcie mi to chwile przemyśleć- powiedziała Alice, ale Miley jeszcze uparcie coś do niej gadała.
Wymieniliśmy jeszcze parę argumentów by Alice zostawiła tu swoją córkę. Chwile to trwało. Mama Miley trochę się zastanowiła i wreszcie coś powiedziała.
-Okej, zostajesz tu!- uśmiechnęła się, przytuliła potem Miley.- Tylko obiecaj, że będziesz grzeczna, będziesz dzwonić do mnie chociaż raz w tygodniu, masz się słuchać Pattie i Justina- zaśmiała się bo wiedziała, że mnie się słuchać nie będzie -zero imprez! No może czasami. Więc, masz dom dla siebie- zaśmiała się i znowu ją przytuliła- a ty Justin masz mieć na nią oko- powiedziała żartobliwie. Nie mogła bym ci tego zrobić skarbie.
-Dobrze-odpowiedziałem z uśmiechem na twarzy.
Alice wyszła z pokoju, a Miley jak szalona zaczęła skakać i się cieszyć, że się udało.
-Dziękuję, nawet nie wierzę, że się udało!- pisnęła i na mnie skoczyła, żeby mnie przytulić.
-Nie masz za co -ścisnąłem ją -to co dziki dance? -zaśmiałem się. Zawsze tak robimy, Haha zaczęliśmy biegać po całym pokoju i krzyczeć z radości. Tak, dziwni jesteśmy, haha tak na prawdę to wygłupiam się tak przy niej, w szkole jestem troszkę inny.
-Będzie imprezka- krzyknęła Miley skacząc na kanapie.
-Ej, ej nie tak szybko, jeszcze się stąd nie wyniosłam -zaśmiała się jej mama.


Oto mamy pierwszy rozdział ;)
Bardzo liczę na komentarze 
Jeśli chcecie być informowani na twitterze to piszcie w komentarzach pod rozdziałem lub w zakładce Informowani.
Dziękuje za przeczytanie <3


Prolog

   Justin mieszka w Los Angeles ze swoją paczką przyjaciół. Jest najprzystojniejszy w szkole dlatego każda dziewczyna go zna. Mieszka z mamą i rodzeństwem -Jazzy i Jaxonem. Stal się trochę zamknięty w sobie, po tym co się stało... Nikt nie wie oprócz jego najbliższych przyjaciół, co wydarzyło się z jego ojcem.
   Miley -jego najlepsza przyjaciółka Justina, dowiaduje się że jej mama dostała pracę w Nowym Jorku i muszą się tam przeprowadzić. Miley nie chce porzucać szkoły i przyjaciół dlatego postanawia zostać tu i mieszkać sama.
   Zaczął się rok szkolny. Jest tak jak zawsze, starzy ludzie, starzy nauczyciele, te same klasy, nawet szkoła się wyglądem nie zmieniła. Ale pewnego dnia dochodzi nowa...Cassie.
   Justin nie za bardzo ją polubił, dziewczyna jest bardzo tajemnicza, ale z dnia na dzień coś się między nimi dzieje...
   Nastolatkowie odkrywają nowe tajemnice związane z przeszłością i wtedy zaczynają się kłopoty dla całej paczki...
   Wszystko się dzieje szybko i to za szybko. Codziennie dowiadują się nowych rzeczy ,o których nie powinni wiedzieć co rodzi kłopoty. Ktoś popełnia błąd, ale jest już za późno.
   Czy Justin wybaczy Cassie? Czy Miley sobie z tym wszystkim poradzi? Czy Cassie zrozumie swój błąd?


Więcej wam nie zdradzę bo nie przeczytacie :P
Zapraszam do czytania ;)